Nie mam pomyłsu.

Brry. Zimno. Złatwiłam sie, zresztą nie tylko ja. Bo w taka pogode to jedyna rzecz którą można zrobic 'wspólnie'.

Może nie jedyna, jeszcze pozostają wyjścia do apteki ;P. Jak to zrobiłam dziś z Monią.

A do tego dołączmy mase nauki (wiersz na polski, kartkówka z historii, praca kalsowa z matmy i fizykii) to nie trudno poczuc ciarek na plecach.

Tak to juz niestety jest. Szkoła to szkoła, a pogoda to pogoda.

Czy wy wiecie że można kupić takie 'coś' do wciagania. Kurcze, no, takie miętowe. Na katar.

Moja mama i mama Moni myślały że już tego nie sprzedaja. Ja też.

Ale kupiłyśmy to. Ulala. Co za uczucie. Uh.h.h. :F

Nasza 'działeczka ' . Uhaha.

Mikolaj śmieje się jak robie z nim noski noski.

Myślę że on będzie kiedyś niezłym podrywaczem :D.

A poztym to mam poszewke w atomowki. Tylko brak Bojki. ;[ A jest za to Mojo Jojo.

I jutro ide na msze dla bierzmowanych. Musze sie zapisac pozatym.

Wiem, wiem nudne to wszytko.

Ale co ja mam robić? Z domu nie chce mi sie wychodzić.

Zresztą to marzne nawet jak pisze na kalwiaturze ;|. tnz. Moje palce. a ja to ogółem.

Wiec kończe.

Łyk,

Łyk,

End.