Chciałabym / muszę się poddać, bo sytuacja jest za trudna jak na mnie..po raz kolejny się zawiodłam..Nigdy nie poczuję się bezpieczna, bo TO wszystko wraca jak bumerang:( nikt z nas nie ma już siły i mówi: "niech się dzieje co chce.." Ci ludzie dla mnie nie istnieją, bo to ich wina!! Tylko ich! On ma problem! Nie my! Już nawet ja okazałam się zła..Bo go poznałam? bo mi zależy? bo los tak sprawił, ze akurat on?? Myślałam, ze takie rzeczy dzieją się tylko w filmach..poważnie się myliłam:( za długo milczałam, za długo mu pozwoliłam by sobie odpuścił..może to moja wina? nie chcę wybierać.nie chcę też odmawiać, bo wszystko zaplanowane..I co teraz?? czy mój plan moze okazać się dobry??
Help