moi drodzy, wiem że tego nie czytacie. ale cóż muszę ;D
jest mi jakoś tak nijako. odkochałam się, potem znowu wydawało mi się, ze kocham. więc kurde, jak to jest z tą cąłą miłością. jest mi źle. mam ochotę się zabić, skończyć ze sobą. lub przynajmniej zasnąć i obudzić sie w moim wymarzonym swiecie gdzie będę po prostu szczęśliwa. a cóż niby jest ktoś kto daje mi radość ale dupa.
po co ja wgl z nim byłam. a czy on myśli o mnie... właśnie. te wersje co bybyło gdyby mnie dobijają. chociaż gdybym miała wybrać znowu przeżyć to jeszcze raz... oczywiście, że tak. dzięki niemu moje życie było mega piękne. ale szczerze... dał mi i szczęście ale i tęsknotę i smutek. chciałabym kiedyś naprawdę poznać taką prawdziwą miłość. spełnioną.
teraz. teraz może juz niedługo mi przejdzie to uczucie, może już przeszło. albo go wcale nie ma.