" Łatwiej być żałosnym Kopciuszkiem niż Jamesem Bondem. Łatwiej siedzieć i płakać niż wstać i wziąć się do konstruktywnej pracy. Mam na myśli wewnętrznego Jamesa Bonda. Takiego, który ma odwagę zmierzyć się z własnym strachem i przyznać do własnych słabości i wad, żeby móc je naprawić. Bo różnica między Kopciuszkiem a Jamesem Bondem polega na tym,że Kopciuszek wybiera bycie ofiarą okoliczności, a James Bond buduje swoją wewnętrzną siłę."
Tyle w tym temacie.