tonight

weekendzik trochę dziwny.

w piątek czułam się trochę podle, bo (niewiadomo kiedy) przeziębiłam się i nie miałam ochoty żyć. jak wróciłam do domu rozpuściłam niemożliwe ilości Theraflu i wapnia, wbiłam pod koc z laptopem...i wtedy napisała do mnie Ola i pojechałam na Pogórze poznać się z jej nowym psem (nadal mam blizny na rękach). jak wróciłam ok. 23 byłam tak zmęczona, że zasnęłam nad herbatą w kuchni

sobota trochę niewypał, miałyśmy iść na Dzień Otwarty do jezusków, ale jakos tak wyszło, że byłyśmy za późno i już praktycznie było po wszyskim. pogadałyśmy tylko z konym i obejrzałyśmy film pt. Janek Konecki padł i wyszłyśmy heheh. poszłyśmy na sushi, bo stwierdziłam, że pierdole to i wydam troche kasy bez analizowania <lajkit> o 15 poszłyśmy do domów i resztę wieczoru spędziłam w mało progresywny sposób (nie powiem tego głośno, haha)

w niedzielę moi rodzice wyjechali do mojego brata do Poznania i generalnie byłam trochę wkurzona, że zostwiają mnie samą na noc perfidnie z niedzieli na poniedziałek. kiedy wyżalałam się murzynowi, ta super typiarka powiedziała, że może wpaść do mnie na noc :) o 14 pojechałyśmy spotkać się z dziewczynami z klasy, a potem do pizzy hut, gdzie cisnęłam na żyda i wyszłam najbardziej objedzona za free dojadając po wszystkich ciasto, którego i tak nikt nigdy nie je (czego nie rozumiem, bo jest najlepsze). u mnie oglądnęłyśmy x-factor i 100 lat wybierałysmy horror, a w połowie zauważyłysmy, że to science fiction =,= strasznie mnie usypiał, co jakiś czas murzyn musiała wchodzić na fb żeby mnie troche rozbudzić <h3h>. jak przysnęłam na dłużej wykorzystała sytuacje i włączyła ten szajs, który wrył mi sie w głowę i cały poniedziałek śpiewałam mimo woli (o o o o o oooo oo)

"pisałam wtedy pracę o...o o o o ooo oo Hamlecie"

" - na jakim przystanku wysiadamy? - nie wiem, nie nauczyłam sie"

"wiesz, co się liczy?! nie wiem, powiedz"

"może jednak tym razem ice"

w niedziele Szwecjaaaaa