To była akcja godna podziwu..jak dla mnie...
Pogoda- (-6 stopni) śnieg & wiatr, ale oczywiście moja kochana Madzia stwierdziła, że musimy skoczyć do sklepu po lody... Z racji tego, że jakiekolwiek środki transportu na tym zadupiu, na którym mieszkamy są... a raczej ich nie ma...
A więc wsiadłszy na nasz piękny składak... Pojechałyśmy w kierunku wyznaczonym przez Madzię... Po pół godziny jazdy wśród wkurzających płatków śniegu, dotarłyśmy do najgorszego w okolicy sklepu Kupiłyśmy upragnione Big Bambi i wyruszyłyśmy w drogę powrotną...Gdy się jedzie na bagazniku, boli troche tyłek, a więc i mnie jak cholera bolał
Szanowna pani kierowca- Magda wpadła w poślizg i obie wylądowałyśmy w pobliskim potoczku
To była apokalipsa
Ale cóż... gdy dotarłam do domy, to nasze lody nie były przynajmniej roztopione :D
Do diabła z tą pogodą!!!