~artur Przeszły dżdże wiosny, zbiegło skwarne lato
I przykre miastu jesienne potopy,
Już bruk ziębiącą obleczony szatą,
Od stalnej Fryzów nie krzesany stopy.
Więzieni słotą w domowej katuszy,
Dziś na swobodne gdy wyjrzem powietrze,
Londyński pojazd tarkotem nie głuszy
Ani nas kręgi zbrojnymi rozetrze.
Witaj! narodom miejskim pora błoga,
Już i Niemeńców, i sąsiednich Lechów
Tu szuka ciżba, tysiącami mnoga,
Zbiegłych Dryjadom i Faunom uśmiechów.
Tu wszystko czerstwi, weseli, zachwyca,
Czy ciągnę tchnienie, co się zimnem czyści,
Czy na niebieskie zmysł podniosę lica,
Czyli się śnieżnej przypatruję kiści;
Jedna z nich pływa w niepewnym żywiole,
Druga ciężarem sporsza już osiadła;
Tą wiatr poleciał stwardniałe kryć role
Albo pobielić Wiliji źwierciadła.
Lecz kogo sioło dzisiejsze uwięzi.
Zmuszony widzieć łyse gór wiszary,
Grunt dziki, knieję nagimi gałęzi
Niesilną zimne podźwignąć ciężary -
Taki, gdy smutna ciągnie się minuta,
Wreszcie zmieniony kraj porzuca z
~artur Kiedy patrze w twe oczy szaleje
Oczy tak piekne ze brak mi słów
Chciałbym w nie patrzec bez ustanku
Harmonicznie wptrzone we mnie
Aż nie mozna oderwac oczu od nich
Miłosne Twych oczu spojzenie
Chciałbym tylko Twe oczy patrzec
I nie odostepywac wzroku
E tam ja i tak KOCHAM CIE