Dziwna sytuacja. Przez całe swoje życie oglądając film po prostu go oglądałem - bo to przecież tylko i wyłącznie film, na zabicie czasu, na bezsenność. Po dzisiejszej nocy uświadomiłem sobie, że warto byłoby cokolwiek po sobie zostawić na wypadek jakieś ewentualności. Zakładam że prędzej czy później ktoś znajdzie mój Dziennik i go przeczyta w zasadzie mam taką nadzieje, gdyby coś poszło nie tak.
Jarek, Damian oraz Bartek nie chciałbym aby ktokolwiek doszukiwał się jakieś kolejności wypisywania tych imion i aby tak nie było zrobiłem to wiekowo, aby nikt nie czuł się poszkodowany.
3 imiona wymienione wcześniej to moi przyjaciele, którzy wiem, że gdy mi coś przysięgną lub ich o coś poproszę to nigdy i nikomu tego nie powiedzą nie zważając na okoliczności. W pierwszej kolejności chciałbym ich mocno przeprosić za zwłokę z obwieszczeniem ważnej rzeczy. To jest również ważne dla mnie, ale dałem rade się z tym oswoić, dlatego chciałbym abyście wy również to zrobili. Nie mówiłem wam tego wcześniej, bo wiem że to, iż uważam was za przyjaciół działa także w drugą stronę, dlatego domyślam się, że po usłyszeniu niedobrej wiadomości czujecie to samo co ja czułem, albo czujecie się z tym nawet gorzej.
Zawsze mówiłem, że nie mam marzeń, ale to było jedno wielkie kłamstwo, za które was znowu przepraszam. Każdy człowiek ma marzenia, z tym że, nie mam marzeń dotyczących bezpośrednio mojej osoby, aczkolwiek dotyczącej was. W noc z 1 na 2 stycznia 2015 roku powiedziałem wam jakie mam marzenie, w sumie to nawet powiedziałem wam o 3 dla każdego z was po 1! J Czas realizacji się nie liczy. Ważne, żeby doszły do skutku.
Dziwie się sam sobie, że zacząłem pisać Dziennik. Mogłem zrobić to dwa lata temu :/ - czy to przez swoją głupotę sobie to odpuściłem? Nie! Nawet o czymś takim nie pomyślałem, bo żyłem w nadziei, że to jeszcze nie koniec, że nie ma po co tego pisać, ale teraz już wiem, że lepiej to zrobić tak na wszelki wypadek.
Opisany mniej więcej wstęp. Czas przejść - jak to bywa - do uzupełniania dzień po dni owego Dziennika.
Dzisiejszy dzień spędzony w doborowym towarzystwie. Damian oraz Dawid i wypad na lodowisko. Jarek niestety telefonu nie odbierał, a na sms nie odpowiadał pewnie spał znając jego. Często jestem na to wkurwiony. Nie mogę powiedzieć, że to rozumiem ale wiem dlaczego tak robi. Człowiek sypiając co 2 dzień musi kiedyś naładować akumulatory. Dlaczego tak sypia? Kto powinien, to wie. Bartek nie pojechał bo? Uczy się do egzaminu. Jestem w stanie to naprawdę rozumieć, ale rozmawiałem z nim już bodajże koło godziny 10 i już w tedy mówił, że idzie się uczyć. Człowiek nie może uczyć się od 10:00 do godziny 21:00 z ludzkiej natury to wynika, że ludzki umysł nie da rady przyswoić cały czas tego samego bez jakiegoś oderwania od tego. Sam coś o tym wiem, bo zaliczając przez tydzień kupe materiału miałem strasznie ciężko i szczerze powiem, że w ciągu tygodnia spałem może 6 godzin i to tylko dlatego że zasypiałem na ławie. Całe szczęście, że rodzice chodzili do mnie do pokoju co dwie godzinki i jak spałem to mnie przebudzali przynosząc mi kawe mimo tragicznej sytuacji czułem się świetnie. Nie dałem rady tego wszystkiego zaliczyć, ale dzięki wychowawczyni oraz rodzicom jakoś to przeszło i na szczęście mam skończoną szkołę J. Wracając. Jak już wiemy, że nie da rady się wszystkiego nauczyć przez 11 godzin non stop. To mógłby zrobić sobie te 3 godziny przerwy. Powodów może być dużo. Nie będę w to wnikał.
Tak czy owak powinni żałować, że ich nie było. Na lodo spotkaliśmy jeszcze 3 znajomych. Zabawa na lodzie, zmęczenie, bolące nogi i najlepsze czyli parujące skarpetki J. Na koniec wiadomo bo to już chyba nasza tradycja odwiedzenie Chińczyka czyli naszej sieradzkiej restauracji. Nie ma nic lepszego jak zjedzenie Kurczaka &.. Bardzo dużo do wymieniania tego jest więc zastąpiłem to wielokropkiem J. A więc dzisiaj obsługiwał nas Chińczyk. 2 raz obsługiwał mnie Chińczyk. Oczywiście było zabawnie. Nie zrozumcie mnie źle, bo nie śmiałem się z człowieka, tylko z braku znajomości języka we własnej knajpie co koniec końców i tak dobrze nie świadczy i jest mi za to wstyd. Zamawiałem swoje danie czyli kurczaka słodko kwaśnego chyba z 5 razy oraz Damian podjął się tej próby. W końcu się udało.
Dzień niby jak co dzień, aczkolwiek coś mi się wydaje, że teraz będę bardziej zapamiętywał takie teoretycznie ulotne i codzienne chwile, więc podejrzewam, że takich wpisów będzie sporo wpisów o czymś co dla kogoś jest bardzo ważne a dla kogoś innego to kompletne nic, coś normalnego.
ADIJOS!