Miejsce, którego już nie ma
W momentach, kiedy moje życie zmienia się w odczuwalny sposób, czy to przez ból czy szczęście, wszystko imponuje mi bardziej niż na codzień.
Imponuje mi śpiew ptaków o 5 nad ranem, kiedy otwierasz okno aby wystawić herbatę na chłód tak, aby obniżyć jej temperaturę do tej idealnej.
Imponuje mi zapach kwiatów kiedy późną nocą przechodzimy ciemnymi uliczkami wspominając krawężniki, które pozbawiły walizkę kół.
Imponuje mi nagle zrywający się wiatr, który wygina gałęzie i porywa gołębie w locie.
Wasz widok w zatłoczonym 116, kiedy pierwsze ciepłe promienie słońca padają na Was i uśmiechy stają się jeszcze jaśniejsze.
Smak kawy, kiedy pierwsze dźwięki nowej piosenki już mówią same za siebie, że będzie to dobre.
Miasto, w chwili, w której uświadamiam sobie, że właśnie jetem tu i teraz a chwila ta minie za kilka sekund i nigdy nie wróci.
Egzystencja. Imponuje mi egzystencja.
Wszystko znika, ale my jesteśmy nadal. Bezustannie.
What a perfect waste of time