,,(...)Weszła tak cicho, że niczego nie usłyszał. Wzdrygnął się, kiedy ją ujrzał, jak gdyby zobaczył ducha. Susan trzymała w dłonigruby, szary brulion.
- Oddaję - powiedziała, kładąc go na stole. - Myślę, że zasługują na to, by ktoś kiedyś je wydrukował.
- To miło, że ci się podobały - mruknął, nie licząc wcale na to, że dziewczyna podejmie dalszą rozmowę na temat frontowych wierszy.
- Żałuję, że nie mogłam go poznać... - odezwała się po chwili. - To musiał być naprawdę dobry człowiek.
William pokiwał głową.
- Taki właśnie był. Niewinny, pozbawiony nienawiści... Nie pasował do tej wojny. Tak bardzo nie pasował...
Przed oczami po raz kolejny stanęła mu drobna postać blondyna o dziecięcej twarzy. Człowieka ponad wszystko kochającego latanie. Kochającego tak bardzo, że musiał okazywać swoją miłość za pomocą poezji.
- A ty? - spytała Susan, uśmiechając się ledwo dostrzegalnie.
- Co ja?
- Jaki jesteś naprawdę? Taki jak Ted Marlock, czy...
Will zaprzeczył energicznie ruchem głowy.
- Inny - stwierdził, mimo woli zwiększając tempo ćwiczeń. - Nawet nie masz pojęcia jak bardzo inny... A właściwie, dlaczego o to pytasz?
Wzruszyła ramionami.
- Czy ja wiem... Po prostu, przyszło mi do głowy, że gdybyś kochał latanie tak bardzo jak on... Gdyby ktokolwiek zdolny był do takich uczuć... Myślę, że ktoś taki mógłby być złym człowiekiem. Kiedy czytałam te wiersze, wydawało mi się, że jestem razem z nim, tam, w górze. Wydawało mi się, że... latam. To było piękne.
William na chwilę zaprzestał ćwiczeń. Zagryzł wargi, nie mogąc znależć odpowiednich słów.
- To jest piękne, Susan - powiedział, patrząc na dziewczynę. - Problem polega na tym, że tam, w powietrzu, oprócz zachwytu budzi się w człowieku coś jeszcze. Coś znacznie potężniejszego i bardziej podniecającego. Coś, co sprawia, że człowiek przestaje być człowiekiem. Instynkt walczącego psa... Pierwotne, zwierzęce pragnienie dominacji, podbudowane wszechobecnym strzachem. Kiedy się to odczuwa, niebo przestaje być poprostu niebem, a ziemia - poprostu ziemią. Cała przestrzeń staje się ringiem, teatrem gladiatorów, gdzie musi się zabijać albo zostać zabitym. Dziwisz się? Nie kłamię. To prawda. Co więcej, przetrwać mogą tylko ci, którzy w porę potrafią zamienić się w walczące bestie. Ci, którzy tego nie zrobią, zazwyczaj giną. Psi instynkt jest najważniejszy. A Ted Marlock niestety go nie posiadał... I dlatego oddał życie. Zginął, bo nie był walczącym psem. Nie dostrzegał swoich wrogów. Widział tylko piękno nieba i nie potrzebował niczego więcej...
- Myślisz, że te wiersze powinni przeczytać inni? - spytał William po chwili.
Chcesz zostać wydawcą Teda?
Nie ja. Ale Angela... Gdyby tylko porozmawiała z ojcem... Będę musiał podsunąć jej ten pomysł.
Wznowił ćwiczenie, zatapiając spojrzenie w podłodze. Nie mógł dostrzec twarzy Susan pozbawionej chłodnego, zdecydowanego wyrazu, twarzy tak bardzo innej niż zwykle..."
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
!!!TAK WIEM, NIE CHCIAŁO WAM SIE TEGO CZYTAĆ!!!
Inni zdjęcia: Czapla siwa slaw300O.S.T.R. mr0w4:) milionvoicesinmysoulTkm najprawdopodobniejniePierwszy wpis z tytułem elbeeSynuś nacka89cwaZ drogi elmar;) virgo123Na skale aceg1508 akcentova