Strasznie dzisiaj jestem zmęczona, a w zasadzie nic, co mogłoby mnie zmęczyć, nie robiłam. O co w tym kaman.?
Idę spać.
Pjona.
"Przyjaciele wyrzucili go w biegu z jego własnego synonimu luksusu.
Zemdlał z bólu leżąc w kałuży krwi z ręką gdzieś za plecami.
Biegły dzieci. Myślał, że wezwą pomoc, ale...
sprawdziły tylko, że nie ma telefonu i portfela.
Okiem, na które jeszcze widział zobaczył dwóch bezdomnych.
Jeden szarpnął go gwałtownie za rękę i wskoczyła na miejsce.
Odeszli, pozostał tylko ten zapach i wymamrotane cicho:
- Pacjent będzie żył.
Na nastawionej ręce czas nadal popychał wskazówki."