Dużo myślę, co za tym idzie - dużo się martwię. A ostatnio potrafi zmartwić mnie nawet najdrobniejszy szczegół! Dlaczego tak się dzieje? Oj, Ty już wiesz! Ale gdyby tylko wiedza oznaczała zrozumienie i wytłumaczenie... chciałabym.
Co z tego, że wiem, że zdaję sobie z tego dooooskonale sprawę. Co z tego! Skoro nadal, gdy tylko zostanę sama ze sobą na chwilę, złapię zadumę zawieszając myśli na nic nie znaczącym szczególe, znajdującym się akurat w zasięgu mojego wzroku. Złapię zadumę i choć nie ma on nic, nic a nic, niiiiiiiic kompletnie związanego z Twoją osobą - i tak zaraz wpadasz do mojej głowy niczym granat i niszczysz wszystko co dotychczas w niej siedziało. W jednej chwili tryskam energią, w drugiej zaś jestem najbardziej przygnębionym człowiekiem w towarzystwie. Początki depresji, załamania nerwowego? No jasne, why not.
Puenta?
Potrzebuję przycisku wyłączającego mózg <ok>