"Nie wszystko ma stać się czymś pięknym i długotrwałym. Czasami ludzie wchodzą do twojego życia, by pokazać ci, co jest słuszne, a co nie, by pokazać ci, kim możesz być, nauczyć cię kochać siebie samego, by sprawić, że poczujesz się lepiej, lub po prostu, że jesteś kimś, z kim można wyjść na spacer w nocy, by podzielić się własnym życiem. Nie wszyscy pozostaną na zawsze, a my jednak stale musimy iść naprzód i dziękować wszystkim za to, co nam dali."
Zobaczyłam powyższy cytat na Facebooku i postanowiłam go tutaj przytoczyć, ponieważ dał mi naprawdę dużo do myślenia. Lubię czasami "pomarudzić" i właśnie teraz mam na to największą ochotę. Zasypianie z setką myśli krążących po głowie jest niemożliwe, dlatego muszę się ich pozbyć, żeby nie zalegały i nie przeszkadzały... Zawsze ceniłam głębokie więzi i tylko takich pragnęłam, chociaż doskonale wiedziałam, że buduje się je latami i trzeba poświęcić się im totalnie. Przyjaźń miała dla mnie największe znaczenie. Nie chciałam angażować się w coś, co nie mogłoby trwać przed dłuuugi czas. Moja introwertyczna natura nie uchroniła mnie jednak przed znajomościami, które zakończyły się tak samo szybko, jak się zaczęły. Przez jakiś czas zachowywałam się jak rozkapryszona dziewczyneczka i dzisiaj się tego wstydzę. Byłam wściekła na tych "niewłaściwych ludzi" spotkanych na swojej życiowej drodze i obwiniałam ich o różne rzeczy, a przede wszystkim o to, że mnie zostawili. Teraz jestem pewna, że to wcale nie byli "niewłaściwi ludzie". Wszyscy byli mi potrzebni. Dzięki nim naprawdę wiele zrozumiałam i powinnam im podziękować za to, że przy mnie byli i za to, że odeszli. Wiele zmian dokonało się we mnie. Już nie próbuję desperacko zatrzymywać przy sobie osób, które chcą odejść. Nauczyłam się rozpoznawać zachowanie ludzi, którym naprawdę zależy na znajomości ze mną. Uczę się, że bardzo ważna jest wzajemność. Nie próbuję uszczęśliwiać innych, rezygnując ze swojego szczęścia. Staram się zaakceptować i pokochać siebie, żebym umiała prawdziwie kochać.
Nigdy nie będę idealna, już zawsze będę wadliwa, ale w końcu umiem przyznać się do tego, że potrzebuję "nauczycieli", którzy choć trochę mnie naprawią...