po prawie miesiącu nad morzem
i prawie miesiacu odcywilizowywania się (prawie, bo mielismy automat do zabijania zombi i TV z 3 kanałami)
no i oczywiście nie mogliśmy normalnie dotrzeć tam ani wrócić, ale o tym innym razem
działo się dużo, był ponton i latawce pod różnymi formami, materace, łopatki, piasek i woda, zwiedzanie, kebaby, zapiekanki (mewy), gofry, a przedewszystkim makaron, było zombi i cymbergej, kład i śmieszne rowerki, dużo muszelek, kameni i różnych innych, no i oczywiście był DRIFT, ale o tym może też innym razem
ogólnie było fajnie i było ciepło, a teraz jako dzieci internetu i telewizji nadrabiamy miesięczne braki