Czasami mam wrażenie, że nie pasuję do tego świata... Jak te "kwiaty" nie przystaję do rzeczywistości, jestem inna... Są takie momenty, że jest mi z tym źle, ale z drugiej strony chyba nie chcę tego zmieniać...
Bo czyż te "kwiaty", gdy wyłoniły się zimową porą zza wzgórza, nie wywołały uśmiechu? Nie były wesołym akcentem?
I ja chce wywoływać uśmiech u innych, nawet jeśli miałabym dla nich być tylko akcentem...