Podchodzę spoglądając
W lustrzaną tafle
Miernikiem niewinności
Spoglądałeś w mój świat
Skradając ukradkiem tęczę barw
Pustka...brak wiary
Mrok pochłania mnie
Zabiera tlen
Ma dłoń niszczy stabilność
Kawałki zwierciadła
Skąpane we krwi
Bezradność...
Bezsilność....
Rozdarta srebrnym kryształem..