Chciałabym umieć przekazać Wam to, jak bardzo ten koń stanowi cząstkę mojego życia.
Napisałabym po prostu, że kocham, ale to chyba zbyt mało, muszę troszkę opowiedzieć.
Poznałam ją, jak byłam dziewczynką, a ona młodą klaczką. Zajawka na konie nie była chwilowa, przerodziła się w największą pasję mojego życia.
Dbałam o nią od początku. Rozpoczynałam dzień w stajni wuja od czyszczenia jej, zdarzało mi się zauważać małe otarcia, które od razu zgłaszałam, albo szukałam sposobu, jak temu zaradzić. Dbałam by miała sianko. Dbałam, by miała wodę i dbałam, by miała czysto (miałam wtedy 12 lat). Dbałam o nią całą, kupowałam ochraniacze, kantary, chodziłam z nią na wypasanie, jeździłam i lonżowałam. Pojęcie miałam żadne, ale wtedy liczyło się jeszcze coś innego - szczera, ogromna miłość do niej, radość jaką mi przynosi, gdy patrzyłam, jak pięknie prezentuje się w nowym kantarze czy derce. Każdą, ale to dosłownie każdą wolną chwilę przesiadywałam w stajni, czekałam z utęsknieniem na wspólną jazdę, a sprowadzanie koni z wybiegu było mega frajdą.
Mimo mojej praktycznie żadnej wiedzy w tamtym okresie, wspominam dobrze te chwile, z powodu właśnie tej prawdziwej, dziecięcej radości.
Nic się nie zmieniło.
Nadal dbam o nią tak samo, jak te 8 lat temu. Nadal jest moim oczkiem w głowie, nadal kocham ją całym serduszkiem. Nadal każe przyjście do stajni i spędzenie z nią czasu traktuję wyjątkowo i z uśmiechem. Nadal potrafię zrobić dla niej wszystko, by tylko czuła się dobrze tu, gdzie żyje.
Cząstka naszej rodziny -
Moja mała C.