Muszę to napisać.
Warszawa, jebane gówno, badania, tarczyca i płuca do leczenia za jedyny tysiąc złotych miesięcznie. <3
O nowym akumulatorku mogę pomarzyć. Do tego do czerwca nie mogę wychodzić z domu bez specjalnej maski na mordzie, jak pieprzone kebaby z erasmusa.
Aparat dalej nienaprawiony. Dobrze, że kupilam bilet na Czad Festiwal. Pseudozwiazek czas zakończyć. Biegam, na bieżni co prawda, ale biegam. Chudnę z powrotem. Po co? Nie wiem, ale jest fajnie zobaczyć mniej niż 50 na wadze. Tym razem muszę, bo niedługo zawody.
Nie palę, nie ćpam, nie piję. Ehe. Tęsknię tylko za Djarumami.
Za to na studiach same piątki.
Tylko obserwowani przez użytkownika noexception
mogą komentować na tym fotoblogu.