Gdybym chciała otworzyć się tak do końca... przed ekranem komputera... przed sobą.Powiedziałabym o niespokojnym biciu serca. O jego strachu w każdej niespodziewanie dziejącej chwili. Uderzając mocniej razem z nagłym hałasem, jej złością, wiecznym niezadowoleniem, jego egoizmem, a ja chciałabym mieć czapkę niewidkę, nie istnieć dla 'nich' , a tylko sama we własnym pancerzu, cieszyć się życiem. Widzieć spojrzenia osoby, przepełnione radością. Tęsknię za kimś, kogo nie znam. Znam tylko oczy. I radość, niezwykłą radość, jaką te oczy dają. I wiem, że to głupie, to bez sensu... Chcę zamknąć się później w swoim pokoju. Sama. Ale nie chcę być sama. Boję się bliskości drugiej osoby, bo nie znam jej myśli. Potrzebuję rozmowy, szczerości. Rozmowy. Nie. Nie będę próbować. Takie otwarcia siebie są zbyt skomplikowane.