kiedyś o mnie zapomnisz, tak jak zapomina się jak smakowało ostatnie piwo, które się wypiło albo tak jak wyglądał zeszłorocznym śniegu w parku. zapomnisz jaki ból był wmieszany z naszym szczęściem, bo się zobaczyliśmy i jak przyśpieszał każdy mój oddech przy naszej rozmowie. zapomnisz każde pojedyncze słowa, gesty, myśli. wszystko uleci z Ciebie, jak z balona powietrze albo jak życie z człowieka przejechanego przez ciężarówkę. i okaże się, że scenarzysta, który to wszystko poskładał w swojej malutkiej główce, nie zrobił kariery, nie zarobił milionów, a zamarzł w parku z butelką dobrego i taniego wina w ręku. Ty kiedyś zapomnisz jak smakowało moje imię, bo oddasz serce w depozyt komuś innemu, komuś kogo będziesz naprawdę kochać, komuś lepszemu. szczęście wypełni Cię od stóp, do końcówek rzęs. i wiesz co? życzę Ci tego z całego mojego zajebanego serca. i będziesz nareście żyć w spokoju, ale i tak nic nie będzie takie samo jak nasza samotność we dwójkę: JAK NASZE BYCIE RAZEM OSOBNO ; *
już tak dalej nie pociągnę, nie ma szans : p
niby tak wszystko jest jasne i łatwe, a moje/nasze pieprzone problemy są tak trudne, że jak się radzimy kogoś starszego to nas niestety wyśmiewa ;|
takie jest teraz życie kochanie : )
musisz sobie radzić, bo ja już nie dam rady <3
jutro wagary tylko, że z kim i gdzie? hm.. jest dylemat ; D