Któregoś marcowego jeszcze dnia, w altanie.

W tedy to się czekało na wiosnę, tak samo jak teraz. Tyle jeszcze było przede mną. Głównie dobrych rzeczy, na szczęście mniej tych złych, chociaż zdarzały się i takie, które powinny wywołac we mnie jakiekolwiek emocje, ale jednak tak się nie stało. Zastanawiałam się dosyć długo, dlaczego. Dlaczego tak właśnie jest. Im bardziej zgłębiałam się w temat tym bardziej się w nim gubiłam. I wrócę teraz do tych dobrych rzeczy- to one zmieniły moje życie w dużym stopniu, nie te złe, nie te które były pomiędzy, a te dobre. Mimo, że wydarzyły się one już stosunkowo dawno, bo jakoś w połowie tego roku. Skutki tych wydarzeń dopiero teraz odbiły się na moim życiu, codzienności, sposobie myślenia. Co chciałam przez to powiedzieć ? Chciałam powiedzieć, że ludzie pierdolą, że najbardziej życie zmieniają chwile smutku, złe chwile. Dla mnie to gówno prawda. Złe rzeczy, które się nam przytrafiają też odbijają się na naszym życiu, ale nie w takim stopniu jak dobre rzeczy. Dobre rzeczy motywują do działania, dodają nam skrzydeł. Niektórzy mogą powiedzieć ''przecież najbardziej motywują złe rzeczy''. Nie zgadzam się. Nie każdy przecież jest na tyle silny, żeby podnieść się po porażce.

PS. Jest to tylko moje przekonanie, nie musicie się ze mną zgadzać

Tyle na dzisiaj moich przemyśleń. Pozwolę sobie podziękować Pauli. Pauluś dziękuję za rozmowy, za to, że tak dużo mi uświadomiłaś. Być może gdyby nie to, że tak szczerze porozmawiałyśmy ciągle myślałabym w taki sposób jak kiedyś. Więcej nie muszę pisać, mówiłam Ci to już nie raz. Ty wiesz ... ;*