Co Wy na to, by polubić moje zdjęcia na facebooku? Zachęcam do zapoznania się z tym co robię , będzie mi baaardzo miło!
Tomasz Fila Photography -> KLIK
Dodaję zdjęcie, wczytuje się, a ja sobie pomyślałem o historii Selmy z filmu 'Tańcząc w ciemnościach', który jest jednym z moich ulubionych filmów, jeśli nie moim ulubionym. No i propo tej Selmy, dochodzę do wniosku, że nie da się prawdziwie stwierdzić w życiu: I've seen it all. Może i mało przeżyłem, ale nie wyobrażam sobie by świat, ludzie, a nawet nudna codzienność przestały zaskakiwać i dostarczać mi wrażeń. Ja tu każdego dnia przemierzając świat z pulsem 120 dostaję zawałów serca, tyle emocji, tyle jednokomrówkców, tylu fryzjerów uzależnionych od kokainy, tyle utworów, tyle wody w morzach i oceanach, tyle Nowych Jorków, kilka klamerek na mojej firance, bo starałem się zrobić moskitierę wczoraj (a i tak 6 ugryzień - jest ok!), miliardy uczuć, tysiące kobiet w rudych perukach, setki tysięcy terabajtów nielegalnie ściągniętych plików, tysiące little monsters na koncercie Gagi w Tokio i 497 Pokemonów. Świat jest nieprzewidywalnie nieskończony, rzecz w tym, żeby nie odczuć tego momentu 'zamknięcia' kiedy to w podły i subiektywny sposób uważa się, że nic mnie już nowego w życiu nie czeka, a codzienność kipi nudą. I w kontekście filmu jeszcze stwierdzam, że rozumiem postawę Selmy i nawet ŁZY SIĘ DO OCZU CISNĄ JAK ŚPIEWA ten utwór stojąc przy torach; ale Wy wszyscyyy tutaj, żyjcie i oczekujcie tego co Wam przyniesie jutro i pojutrze i za tydzień, za miesiąc czy nawet za rok. Keep dreaming. Pamiętajcie o tych 497 Pokemonach, kiedy świat wyda Wam się bez sensu!
łaaaaaał. Aż się zrobiło totalnie ideologicznie i w ogóle tak aż pognałem mocno w stronę życiowej filozofii szczęścia, o którym może mi się wydawać, że wiem dużo. Bo teraz serio czuję, że wiem.
Pisałem ostatnio o Bjork, powyżej o filmie z nią, a tu wszędzie ploty z tym odwołanym koncertem na openerze. Hmm. Na ten moment niby koncert się odbędzie, ale jak to będzie?! Trzymam kciuki, chcę ją ujrzeć, ale cokolwiek by się stało - jadę na openera mimo wszystko. Przed chwilą ucząc się przesłuchałem płyt The XX i Mumford and Sons po raz kolejny i jest WOW.
a teraz skończyły się nachosy, może i skończyła się też chęć do nauki (MOŻE NIGDY NIE ISTNIAŁA - BARDZO PRAWDOPOBONE), ale co najważniejsze - materiał do nauki się nie skończył. I nie planuje się skończyć. Kill the bitch!
Zróbcie sobie sobotnią rosyjską psychowiksę z Ramoną, jest świetny ten utwór, świetny tekst, łałałałał.
Paczka.mp3 KLIK
wiecie, że powyższe zdjęcie jest z roku 2009? Z września konkretniej. Początki mojej przygody z fotografią!
AAAA. Ten moment, kiedy mając założone słuchawki przypięte do laptopa chce się wstać i odejść, a zatrzymuje Cię kabel. A mi no me gusta.