Ta nieustanna walka w moim sercu i w mojej głowie mnie zabija.
Nie wiem, której części siebie mam słuchać. Czy tej, która kocha Go
ponad wszystko i chce z nim być do końca czy tej, która wie, że musi
odejść, żeby był szczęśliwy, bo ze mną już nie będzie...
Mam ochotę pociąć każdy fragment mojej skóry, mam ochotę się podpalić,
powiesić, wpaść pod samochód, rozbić się o drzewo, ale nie mogę....
Bo wiem, że pójdzie za mną, a on na to nie zasluguje. JA miałam być jego
powodem do skończenia z tym, a on jeszcze więcej tego zrobił przeze mnie.
Nie obchodzą mnie moje blizny, czasu nie cofnę, zawsze będę je mieć.
To swego rodzaju taki mój pamiętnik, który przypomina o tym, jakim złym człowiekiem
jestem. Nie jestem człowiekiem tak w zasadzie... jestem chujem. A taki ktoś nie ma
prawa tutaj być. Obiecałam, że go nie zostawię, obiecalam, że go nie będę krzywdzić,
robiąc sobie krzywdę. Ale najchętniej wbiłabym sobie nóż w ręce i czekała na to, aż
ktoś mnie stąd zabierze. Gdyby nie to, że obiecałam to już dawno by mnie tu nie było.
Już raz zaczęłam pewien proces, który mógl doprowadzić do upadku, ale mnie
powstrzymał. Tylko ja nie jestem już w stanie żyć ze sobą tutaj. Nie jestem w stanie
sobie poradzić z tym wszystkim, co zrobiłam. To wszystko coraz bardziej mnie zabija.
Nie potrafię wrócić do tego kim jestem, a bardzo chcę. Nie wiem, co mam zrobić, żeby
wrócić. Jak mam się zachować, żeby wrócić. Nie wiem, kim mam być, żeby być kimś
wystarczająco dobrym. Nie jestem taka jak ona czy reszta. I nigdy już nie będę sobą.
Za dużo rzeczy mnie przytłoczyło, żeby z tego wyjść. Jedynym rozwiązaniem
będzie śmierć / zielonooka
Inni zdjęcia: ... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24Miłość szmaragd i krokodyl bluebird11Dzika przystań ? ezekh114Ciągle niegotowy. ezekh114