Chociaż wszyscy inni dookoła we mnie zwątpili, on pozostawał niewzruszony. kiedy leżałam na wielkim łóżku pod tobołem kołdry i koca, ciągnął mnie za rękę, związywał włosy w koczek, zakładał trampki na stopy i zabierał na zielone pole. Kazał mi usiąść na przeciwko siebie i bluźnić. W tym jednym momencie pozwalał mi używać najgorszych przekleństw, jakie znałam. Po moim potoku słów był w stanie określić, czy czuję się choć odrobinę lepiej. jeśli nie, kazał mi płakać. Mówił, że jesteśmy z dala od ludzi więc mogę nawet drzeć ryj. I tak robiłam. W najgorszych momentach szarpałam go za szarą bluzę, szczypałam, a potem, gdy cała złość i cały ból ze mnie uchodził, przytulał mnie tak mocno, że ledwo łapałam oddech. Zawsze wiedział, czego mi trzeba.
oj sobotko, przybywaj szybciej , bo sie doczekać nie mogę .
ogólnie nie jest dobrze, ale chyba musze sobie poradzić z tym wszystkim .
najważniejsze, że są przy mnie i mnie wspierają . kochani moi <3
tak więc jutro melanżujemy i mam nadzieję, że wszystko się uda .
KOCHANIE <333333333333