'Odkąd odszedłeś
dłużej biorę prysznic.
Zmywam Twój zapach z włosów,
ze skóry szczotką zdzieram dotyk.
Już prawie krwawi;
i wodą nasiąkam,
wodą wypełniam brakującą część...'
Dzisiaj odszedłeś po raz drugi. A ja po raz drugi nie miałam odwagi, aby Cię zatrzymać...
Mam nadzieję, że kiedyś mi to wybaczysz M. :(
edit.
Masz rację - to jest koniec końców. Ostateczny koniec wszystkiego.