Dzień jak CODZIEŃ. Poniedziałek jakoś przeżyty, no prawie, bo muszę dziś jeszcze troszkę potrenować. Jeszcze jakoś przeżyć jutro, a potem z górki. I to dość stromej :-)
Czekam na ten piątek od pół miesiąca i się doczekać nie mogę ^^ Na szczęście już niedaleko i chyba szybko zleci.
A w między czasie jeszcze środa dla misia, to nie mogę narzekać. Coraz bliżej święta, których nie lubię, ale też coraz bliżej sylwester na którego czekam od dawna. O ile wypali, bo jeszcze nic nie wiem i pewnie dowiem się na ostatnią chwilę, ale to standard do którego zaczynam się już przyzwyczajać.
Wczoraj marudziłem żeby zabrać zimę, a dziś cieplutko raczej było. Jaki z tego morał? Muszę częściej marudzić ^^
Noc jak każda inna noc? To nie dzisiaj. Dobranoc :-)
PS: Brak zdjęć