Jako, ze to pierwszy weekend od jakiegoś podczas, którego nei wybrałam się na żadną większą ani mniejszą imprezę, dodaje zdjęcie ze staregoo "melanżu"(nienawidzę tego słowa:*, ale w zasadzie lepiej pisać melanż niż biesiada )
Wykorzystałam liczbę godzin poświęconych sprzataniu na cały kolejny rok, nie pamiętam kiedy sotatnio się tak zarobiłam, ale tak to jest jak nie sprzata się we własnym pokoju przez tak długi czas, ze cięzko przejść bez wybrudzenia sobie butów, a każdy najmniejszy czy największy drobiazg ginie nawet wtedy gdy wiesz gdzie go położyłeś.Dodatkowo zmotywował mnie do sprzątania mój słaby humor- chandrę aka depresję tłumaczyłam sobie syfem otaczającym mnie.
Więć po wielogodzinnej walce wygrałam i mój pokój lśni czystością<3
Bardzo pracowita sobota- po fakultetach to sprzątanie, a potem musiałam jeszce (ah moje poczucie winy) wyrobic tygondiowo-weekendową liczbę godzin poświęconych nauce- jeżeli liczyć też te poświęcone czytaniu lektury to jest ich aż 3!!
Ofc jako, że jestem wyczerpana psychicznie i fizycznie zdązyłam jescze dziś przespać pół popołudnia, ale mimo tego aktualnie nei mam siły.
Jest wieczór powinnam się zabrać za to co <3 i za co chciałam zabrać się od rana, a właściwie od wczoraj od przedwczoraj itd
teraz mam na to chwilę czasu! Co z tego, ze jak zwykle nic nei wyjdzie, bo jestem przeżarta na wskroś nauką i sprzataniem!.. jeśli się nie uda to.. niedziela będzie nasza:*
ps. Wszystko dałoby się znieść gdyby nie moja dentyska, która załatwiłą mnie tak że od kilku dni boli mnie lewa część głowy, co oznacza, ze chyba bede musiała tam wrócić
ps2. Coraz więcej pracować powinnam, a coraz mniej robię;<