jaki był ten rok, co darował, co wziął..
darował radość, szczęście, w pierwsze pół roku dał ogrom pracy, ale znalazł też czas na wyjazdy i odpoczynek.. byłam taka spokojna i przeszczęśliwa. we wrześniu łzy szczęścia kiedy klęknął przede mną Mężczyzna mojego życia. w październiku dał rozczarowanie, trud, smutek, wściekłość i strach, który towarzyszy mi każdego dnia.. i marzę o tym, żeby było lepiej, choć wiem, że wkraczam w nowy rok z masą spraw do załatwienia, czeka mnie wiele łez, trudów, rozczarowań, walki o swoje choć ta może być nierówna bo mam do pokonania stronę, która wydaje się mocniejsza - nie poddam się. mam o co walczyć. miałam się poddać, ale mój charakterek na to nie pozwala, nie przyznam się do nieswojej winy.
a więc.. wiem, że nadchodzący rok może być dla mnie ciężarem, kolosem. wiem też, że równocześnie w łzach szczęścia będę przygotowywać Nasz ślub. wiem, że muszę znaleźć w sobie pokłady jeszcze większej siły i energii. i kiedy wiem, że nie mam już na to zupełnie mocy.. dzięki Tobie się trzymam.
jesteś moim Wszystkim i dzięki Tobie daję jakoś radę.
proszę, bądź łaskawy..
i zdrowy.
z resztą sobie poradzę.
nowy rok - stara ja :)