Przeczytaj. Gwarantuje, że nie pożałujesz ;)
I
To było jak sen. Stała na piaszczystej plaży. Szum morza, promienie słońca odbijały się w wodzie. Piasek pieścił jej stopy. Długie włosy w kolorze miedzi, opadały na jej opalone ramiona. Teraz czas się zatrzymał. On patrzył w jej brązowe, niczym mleczna czekolada oczy. Zbliżał się do niej powoli, jakby jakaś magiczna siła prowadziła go. W jej głowie anioły śpiewały i grały na fujarkach, zaś w brzuchu miotały się w tańcu motyle.
Poczuła jak jego ciepła, męska dłoń muska delikatnie jej twarz. Pogładził jej policzek, jakby strzepywał z jej skóry niebiański pył. Posłała mu zalotny uśmiech. Zbliżyła usta do jego ust i delikatnie dotknęła nimi jego wargi.
Po chwili odsunęła się od niego i spojrzała w jego cudowne, magiczne oczy. Były zamglone... Jej serce płonęło, a usta drżały...
"och cudowny, to miłość Cię do mnie zesłała"
II
To było tak. Siedział z kumplami na plaży i pił kolejnego, ciepłego i wygazowanego już browara. Zachciało mu się lać, więc wstał i poszedł w kierunku brzegu. Chciał ulżyć sobie w morzu i podzielić się z wodą swym ciepłem. Gdy nad morzem nie ma dzieci, o ciepłe prądy należy dbać, by nie wymarły na tym okrutnym świecie...
Na brzegu stała jakaś ruda laska. Spojrzał na nią mętnym wzrokiem. Piwa i leżenia w pełnym słońcu łączyć nie należy. Laska najwyraźniej przeholowała z opalaniem. Z jej ramion schodziła płatami skóra. Może łączyło ją jakieś pokrewieństwo z Lepperem, a może fanką solarium była.
Laska wrypalała się w niego, a na jej twarzy przysiadła osa. Co zrobić, dobry chłopak był i żal mu się czerwonej mordy zrobiło. Odgonił osę, dotykając palcami jej twarzy. Najwyraźniej lala się podjarała. Wyszczerzyła w uśmiechu swoje krzywe zęby i po chwili zblirzyła swą mordę do jego twarzy.
Mocz napierał coraz bardziej na jego zmęczony mózg. Tymczasem laska obśliniła jego usta. Już miał ją odepchnąć, gdy nagle sama się odsunęła.
"Chyba nigdy się nie wysikam"
Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.