Gdyby życie było tak beztroskie i proste jak tamta chwila, to byłoby pięknie. A może jednak zbyt pięknie?
W każdym razie za dużo się tego wszystkiego zwaliło na raz... Ale nie ma wyjścia, trzeba spiąć poślady i walczyć o lepsze jutro dla nas. Zobaczymy co z tego wyjdzie i ile jeszcze będzie nam próbowało podciąć skrzydła. Nie licząc już tak przyziemnych trudności jak skutki uboczne po przyjmowaniu żelaza.
Zmierzamy coraz większymi krokami do końca ciąży, ale jeszcze kilka tygodni przed nami. Póki co wszystko jest w porządku i tego się kurczowo trzymamy. Intensywność zieleni w pokoju współgra z nadzieją jaką w sobie nieustannie pielęgnuję. Oby mi jej nie zabrakło.
Somewhere over the rainbow...