Zakurzone miałam myśli.
Czasem na wiosnę lub w poczuciu świątecznego obowiązku robiłam porządki-okno,firanki, szuflada w biurku. Wynosiłam z pokoju przepełnione po brzegi worki; kolorowe strony dawno już przeczytanych gazet, kartki wykorzystane w wiadomym celu komunikacji, staree długopisy, połamane kredki, obgryzione ołówki i całe mnóstwo drobnych zupełnie nieistotnych szpargałów.
Robiłam te porządki ale, zupełnie niewiadomo skąd śmieci wracały na swoje miejsce. Myślę nawet, że robiły to ukradkiem wykradając się z uchylonych kontenerów, czołgały się po nocach przyprowadzając od czasu do czasu, nowe nieznane mi przedmioty.
W wymyślny sposób drobiażdżki skutecznie bałaganiły, doprowadzając do chaosu w mojej głowie. Nawet przywykłam do takich zawirowań. W wyjątkowych sytuacjach jakiś zapomniany cyrkiel czy kawałek szkła niewiadomego pochodzenia motywuje mnie do porządków. Nie mam jednak sumienia pozbawć ich wszystkich wesołej egzystencji w zakamarkach mojej osobowości. Są częścią mnie i nawet gdy będę bardzo mocno się starała ich pozbyć, wrócą jaskrawe i hałaśliwe aby urozmaicić mi życie.
- - - - - - - - - - - - - - - -
niech wracają. dobrze mi tak.
- - - - - - - - - - - - - - - -
na zdjęciu kobiety mojego życia [część]
i ja ;)