Idąc lasem natrafiłem na punkt obserwacyjny. Nokogo na nim nie było.
Tylko ja, gdzieś za mną dziadkowie, cisza, stukot dzięcioła i odgłos łamanych gałęzi.
Gdyby tak można było pójść z kimś za łapkę tą ścieżką, patrząc sobie w oczy, a w serduchu szepcząco krzyczeć, że kocham tę osobę.