przed wczoraj-świetnie!
wczoraj- jeszcze lepiej!
nie ma to jak iść gdzieś z chłopakami!
opiszę po kolei!
pezd wczoraj- Piątek
msza na 18 w kościele Wszystkich Świętych na Agrikola.
nie mam z kim iść? błąd!
idę z Krzyśkiem, Kurą, Szymonem i Bidzinem.
oczywiście beki.
Wracamy z kościoła, bez Kury.
postanowiliśmy przejść przez Park Kajki.
Chłopaki chcieli się pobawić! Dobrze, że było ciemno i nikt nas nie widział!
nie ma to jak iść z przypałami!
nie chce mi się wszystkego dokładnie opowiadać.
Wczoraj- Sobota
Dzień bez samochodu, początek bez chłopków, no więc pełna kulturka.
kolumną do Bażantarni.
potem można iść do domu.
-Proszę pani idę do domu.
chwilę potem:
-Chłopaki, gdzie jedziemy?
no i pojechaliśmy! niebieskim szlakiem.
była masakra! dosłownie, ale nieważne, po krótce:
Krzysiek z Szymonem poszli na urwisko, ja, Bidzin i Kura zostaliśmy.
Jadą rowery:
-stajemy na środku drogi ich nie widzimy!
-jaki piękny krajobraz!, Kura baranie, nie dzwoń!
-ale to nie on dzwoni tylko ja-odezwał się dziadek ;D
-a, to przepraszamy, oj słaba forma, słaba- ;D trzeba było tam po prostu być!
Rozwalamy most! ;D
Pomalujmy kredkami po drzewach!
Ja nie wniosę roweru na tą górę!
Are you fucking kidding me?!
Krzysiek, wnosił mój rower! ;DD
potem po wyjeździe z Bażantarni,
-jedziemy całą długością chodnika i dzwonimy jak ktoś idzie!- inteligentne pomysły przypałów!
-ja w to nie wchodzę!- no i zostałam z tyłu!
ale poczekali!
dzisiaj już nie chciałam z nimi na rowery jechać! ;D;D
Pozdrawiam:
Zuzę, Asię, Asiku, Pandę, Andżi i tych co to czyatają!