płakałam ze szczęścia, płakałam. jest u nas tydzień, mały, gruby, ośmiotygodniowy, słodki, bezimienny niedźwiedź <3
nie znoszę historii, która się powtarza,
nie chcę mojej przeszłości,
nie lubię tego uczucia,
nie dbam o reputację,
nie zasługuję na szczęście,
nie umiem przestać myśleć,
nie będę się użalać,
nie znam dobrego zakończenia,
nie czuję ulgi.
znam wyrzuty sumienia, często mnie odwiedzają.
znam też żal, stres i niepewność.
znam bóle, różne bóle, silne.
znam cichą próżnię, do której uciekam,
znam rzeczywistość, która mnie zawodzi,
znam moje życie.
czasem czuję jeszcze spokój,
czasem lubię się uśmiechnąć,
czasem zapominam o ciężarach,
czasem zatrzymam się i jestem po prostu,
czasem tonę w rozkoszy świata,
czasem jednak czuję tą magię,
czasem wydaje mi się, że jestem szczęśliwa,
mimo wszystko.
tak dobrze mi się spało dzisiaj.
[nie kontroluję chaosu w mojej glowie]
*Dziękuję Dusty Springfield za Son of the Preacher Man.