Nauczyłeś mnie myśleć o sobie...
Oswoiłeś mnie jak w małym księciu...
Powoli otwierałam Ci drzwi...
Musiałam nauczyć się milczenia telefonu, braku Twojej obecności. Myślałam każdego dnia chociaż ten jeden jebany raz co u Ciebie. Dumając nad tym czy to coś nadal działa, i właśnie w tym samym momencie również myślisz o mnie. Nie pojmowałam dlaczego to wszystko pękło i czego było wynikiem& Może Ty chciałeś wszystkiego za szybko, a ja podchodziłam do tego zbyt wolno. Jedno nie dotrzymywało kroków drugiemu, jednak oboje chcieliśmy tego samego. To już nie istotne, a jednak męczą mnie te myśli każdego dnia gdy pomyślę o Tobie. Kurwa!
Gdzie byłeś przez te pieprzone pół roku, kiedy ja uczyłam się tego wszystkiego? Kiedy byłam zmuszona do usuwania Cię powoli ze swej pamięci? I kiedy wydawało by się, że już mam to za sobą musiałeś wszystko zjebać i znów napisać. Straciłeś wszystko tak? I tylko dlatego postanowiłeś odnowić kontakt? A czym ja do cholery jestem w Twoich oczach? Kołem ratunkowym czy widzisz mnie może w roli pocieszycielki?
Gdyby Twoja wieża nie legła w gruzach, nie napisałbyś już nigdy. Nawet nie zaprzeczaj oboje wiemy jak było przez jebane pół roku. Nie wytłumaczy Cię nic nawet, żałosny strach. Był czas na to aby skleić pewne elementy, jednak nie zrobiłeś nic& Po prostu sobie wyjechałeś jak skończony tchórz i teraz wracasz jak ostatnia ...
Mam ochotę pierdolnąć Ci w Twarz później przytulić i udać, że wszystko co złe nigdy nie miało miejsca. Problem w tym że mam dobrą pamięć i nigdy nie zapominam. Ta pamięć jest jak taki wredny skurwysyn, przypomina o wszystkim chociaż człowiek tego nie chce. I przez to wszystko jest jak jest.
Nie rozumiem tylu rzeczy. Chociażby tego dlaczego zawsze gdy pomyślę o Tobie piszesz, dlaczego wciąż czekałam aż się odezwiesz? Było minęło nie maaaaaaaaaaaa.
Nie dam się oswoić już ani razu i nie pozwolę sobie samej na popełnienie błędu przez który później będę tęsknić. I nie pójdę na ten jebany spacer bo tak jest mi łatwiej i lepiej.
https://www.youtube.com/watch?v=nwa74R_2s8M