Hey to ja, a raczej Betty. Ma fajne piersi.
Totalnie mi odwala, są ferie, przestałam ćwiczyć, na początku przez bóle miesiączkowe teraz z nudów. Wciąż piję zieloną herbatę, odstawiłam cukier, jem ciemne pieczywo. Wczoraj zrobiłam trochę brzuszków,ale nie chciało mi sie liczyć. Dziś pewnie też zrobię. ON jest na mnie wsciekły, nic dziwnego, fatalnie sie zachowuje. Swiat jest napedzany przez media, szczuplutkie dziewczeta. Czy jest coś złego w moich krągłościach? Nie wiem, sama nie wiem. To całe odchudzanie jest świrnięte. Czemu aż tak nam zależy bądź aż tak mamy to w glębokim poważaniu? Nie rozumiem. I chyba to rzucam. Nie chcę być taka jak wszyscy, nie chcę być jedną z części szarego świata. Chcę być sobą, zachować swoją osobę. A czy odchudzanie to zmieni? Owsem, bo to już nie będę ja, będę czuć się inaczej, ludzie będą na mnie inaczej patrzeć. To wszystko jaet tak powalone.. Sama nie wiem już co mam myśleć. Odizolowałabym się. Badź co bądź niestety kocham jeść i tyle. Lubię to. Nie będę się katować ćwiczeniami, które nie oszukujmy się w cale mi nie odpowiadają. Mogę robić coś codziennie, bo owszem, trzeba o siebie dbać,ale nie chcę sobie psuć samopoczucia.
Przepraszam P. , za dziś, trochę mi odbija z braku zajęć.
Będę Cię nadal motywować w ćwiczebniach, wiem,ze Ci zależy i że się starasz, dobrze,że masz ambicje.
To tyle dziś z mojej strony.
Młoda.