Dawno temu żyła młoda kobieta, która potrafiła dzielić smutek na trzy, pomysł na pięć, a radość przez wszystkie liczby. Mówiła, że uśmiech jest złotą, drobną monetą, a oczy człowieka głęboką, ciemną studnią. Mówiła, że aby życzenie się spełniło, monetę trzeba niespodziewanie rzucić przez lewe ramię. Chciała oznajmić wszystkim ludziom, że powiedzieć 'nie uda się' to jak przegrać życie. Mogła śmiać się godzinami tylko przez jedną myśl i płakać całą noc bez żadnych słów. Tańczyła tak, jakby nikt na nią nie patrzył. Kochała, jakby nikt nigdy jej nie zranił.
Ta kobieta już nie istnieje.
Teraz oswajam się z nową sobą.