neuroticanxiety jeszcze będzie przepięknie, jeszcze będzie normalnie...
Czy będzie tak naprawdę nie wiadomo, chciałbym bardzo w każdym razie... Póki co jedna wielka niewiadoma, która nadaje poczucie tymczasowości wszystkiemu, co mnie otacza i o czym myślę.
Marcin daleko, przez skype tylko dostępny, a to namiastka zaledwie, ersatz kiepski normalnych kontaktów... Pozostają marzenia i snucie planów, ale to snucie wielce jest utrudnione, skoro nie wiadomo, ile tej przyszłości tak naprawdę jeszcze pozostało...
Życie mi się wyciszyło maksymalnie i skondensowało na zdrowieniu, reszta to czekanie na rozwój wypadków. Wyzbyłem się złudzeń, że mamy jakiś większy wpływ na to, co nas spotyka, wraz z tym przyszło uspokojenie. Nie szarpie się już tak jak kiedyś, by próbować kształtować moją rzeczywistość... Teraz raczej myślę o tym, czego bym pragnął i jak byłoby fajnie, połączone ze spokojną obserwacją tego, co się dzieje... Poprzednia nerwowość w dużej mierze gdzieś wyparowala. Pozostaje tylko wątpliwość, czy to spokojne poddanie to aby na pewno właściwa droga i najlepsze rozwiazanie... Skoro ileś lat tkwiło się w mniemaniu, że drogą do szczęścia jest próba kontrolowania wszystkiego wokół, niełatwo jest znienacka odrzucić bat i lejce...