Co się działo w szkole... Nic szcególnie ciekawego.
Polski: pisaliśmy jakieś instrukcje.
Matma: rozwiązywaliśmy równania.
Rela: nic, ale w piątek kartkówa.
Anglik: miał oddać sprawdziany a nie oddał.
W-F: mieli wyścigi rzędów, a ja siedziałam i kibicowałam (Magdzie S.).
Biologia: odpytywanie całej klasy. Dostałam 5.
A po szkole grupa baaardzo inteligentnych panów rzucała we wszystkich śnieżkami. We mnie też, ale żaden nie trafił. Opłaca się być taką chudą.