Patrzenie z perspektywy jest dobre, to wiedzieliśmy już dawno.
Dzielenie się wspólnymi chwilami - boższ, większego banału już nie było?
O co w tym tak właściwie chodzi? Tego sama nie wiem, jak zwykle.
Nie potrafię zadać pytań, a tym bardziej na nie odpowiedzieć.
Patrząc na przeszłość, bardziej obstawałabym przy nie chcę,
w końcu to wszystko zawsze jest tylko kwestią chęci i motywacji.
Wzajemnego napędzania i popychania, aby uczynić postępy,
wskazywanie palcem i mówienie komend, by dostrzec co i jak.
Zaplątane to wszystko na swój sposób.