Mój ojciec zasypiał przy kolacji.
Był ćpunem, jebanym narkomanem.
Chodził do łazienki zaćpać się.
W sumie teraz go rozumiem, bolało go życie, borykał się z trudnościami.
Chciał mieć swój właśny świat, nawet jeśli był iluzją tego co jest.
Rajcował go ból, samotność była jego kochanką.
A przecież, chciałem mu pomóc, chciałem go od tego uwolnić.
Wiem dziś, że mogłem go zabić.
Nie cierpiałby.
Teraz jest opuszczony, w zakładzie psychiatrycznym przebywa.
I powiedz mi chłopcze, interesuję Cię to ?