Najpierw uśmiechałeś się. Potem rozmawiałeś. Ciągnąłeś za włosy, a ja się śmiałam. Potem nagle wciągnęła cię jakaś czarna dziura i przestałeś mnie znać, a ja czułam się jak lalka rzucona w kąt.
Najfajniej jest gdy stoisz przed lustrem susząc włosy i szczerzysz zęby w uśmiechu na wspomnienie o wczorajszym wieczorze.