Nie powiem, że jest łatwo. Same doskonale wiecie, że bym skłamała, gdybym tak powiedziała, jednak gdy zaakceptuje się faktyczny stan rzeczy jest łatwiej. Facet nie jest jedyną "sprawą", w okół której kręcą się nasze światy, jest jedną z wielu czynności, którym się oddajemy w ciągu dnia. Jedną z wielu! To nie koniec świata.
To prawda, jest mi smutno, ale gdyby nie było, oznaczałoby to tylko tyle, że nic niewarte były wszystkie momenty, jakie razem spędziliśmy. Nie mogę powiedzieć, że nagle On zniknie z mojego życia, (choć to paradoks, bo wcale go nie było) bo to nieprawda. Nie powiem, że nie wrócę do Niego myślami, bo skłamię. Będę wracać. Tak, to więcej niż pewne i podejrzewam, że teraz będę to robić częściej niż dotychczas. Ale przynajmniej nie zapomnę. To byłoby gorsze niż nienawiść, której do Niego nie żywię. Będę więc pamiętać.
Wpłynąłeś na pewno na moje życie. Nie wiem jeszcze co zmieniłeś, ale jestem teraz bardziej wartościową osobą, jestem bogatsza w doświadczenie. Tak, zapewniłeś mi coś, czego inni dać by mi nie mogli. Dziękuję.
Żałuję, że kończy się to w taki sposób i w takich okolicznościach, choć patrząc na to z drugiej strony, bardziej komfortowej sytuacji nie można sobie wymarzyć. Mam tą pewność, że nie zobaczę Cię przypadkiem na ulicy i nieprzygotowana na takie spotkanie, wpadnę na Ciebie. Ty też nie musisz się o to obawiać.
Rozstania muszą być przykre, bo gdyby nie były, to jaki miały by sens? Rozstanie wiąże się z cierpieniem, taką ma definicję, takie jest skojarzenie. Tak po prostu jest, tego się nie zmienia. Dlatego jest mi smutno.
Jednak nic w wielkiej mierze się nie zmieni. Moje życie nie było dostosowane pod jednego człowieka, mimo iż myśli były od niego zależne. Więc, gdy byliśmy razem, to tylko z nazwy. Teraz będę prowadzić dalsze, normalne życie, tyle że z nazwy jesteśmy już osobno. I powtarzając w myślach, że to wszystko jest już bez Ciebie, uświadamiam sobie, że bez Ciebie czy z Tobą materialnie nie ma różnicy, ona znajduje się tylko w mojej głowie, a tą pustkę nauczyłam się zapełniać. Poradzę sobie, a Ty?
Ty też dasz radę, jestem o tym przekonana. Zastanawia mnie tylko fakt czy rzeczywiście tak bardzo to wszystko Cię nie obchodzi, czy tylko udajesz. Na ile ten dramat Cię dotknął i czy nazwałbyś to tragedią. Ale jesteś twardy, poradzisz sobie, przynajmniej nikomu z zewnątrz nie pokażesz.
Rozstania są dobre. Uczą i doświadczają, nie ma w nich krzty zła. To tylko postać smutku, która jest intensywna mniej lub bardziej, w zależności od tego, jak bardzo niespodziewana jest ta rozłąka, jak głęboko weszliśmy w sferę emocjonalną, kontakt fizyczny czy umysłowy. Ale nie ma w tym zła, a gniew, który czasem temu wszystkiemu towarzyszy znajduje swoje źródło w rozpaczy po utracie ważnego pierwiastka w naszym chemicznym istnieniu. Tak jesteśmy skonstruowani.
Nie mam pretensji, jednak znowu na dłuższy czas wpakuję swoje uczucia do kartonowego pudełka, gdzie jest ciasno, ale bezpiecznie. Rezygnuję z facetów, na chwilę obecną czuję, że sama sobie w zupełności wystarczę. ( Nie ma tu żadnych podtekstów Paulina!! :D )
No to tyle.
- Singielka Natka :P
Komentowanie zdjęcia zostało wyłączone
przez użytkownika nata244.