Foto z długiego, majowego weekendu :) 1 maja, wypad na rowery z Wojtkiem, który skończył się (wypad, nie Wojtek;)) nieplanowanym prysznicem ;] Deszcz ;] Zmokłam wtedy niemalże do suchej nitki i w dodadku na środku ulicy spadł mi but i musiałam po niego wrócić, zatrzymując samochodowy ruch uliczny :D
Za moim blokiem koszą trawę i przez otwarte okno wpada do mojego pokoju uwielbiany przeze mnie zapach koszonej trawy, mieszając się z zapachem czekoladowych lodów z Lidla ;] Za mną mój królik biega w kółko po dywanie, w kompie gra muzyka.. No, można by powiedzieć, że piękna chwila ;] Gdybym miała przed sobą perspektywę dnia, w którym będę robić to, co lubię i to, co chcę, było by na prawdę pięknie :) Szkoda, że tej perspektywy nie mam.. Cóż, jeszcze 45 dni..
45 dni!!!!
Chyba że moje źródło informacji się myli..
"..Bo życie przecież po to jest, żeby pożyć!.."