Flower.
Tak zwyczajnie niezwyczajny kwiat. Wyrasta z młodego nic niepojętnego kiełka gdzieś na gnojowniku, dzieci depczą jego rodzime ziomki, zrywają wszystko co piękne w okolicy, a jego zostawiają. Samego. Siedzi, a raczej stoi i jedyne co może to zastanawiać się dlaczego to nie jego wybrały. Czy jest gorszy od innych stokrotków? Czy nie jest on tak samo wartościowy? Przychodzą wiatry i chłody. Obumiera i nagle dochodzi do przerażających wniosków o zbliżającej się śmierci. Nieuchronna dama mroku nadchodzi i zabiera mu słoneczko, a on tylko stoi i się na to wszystko patrzy. Nagle jednak dociera do niego co stało się z zerwanymi kwiatkami... Dobrze im było w wazoniku, w wodzie, w pełych zachwytu głosach, ale póxniej zwiędly, bo kwiatki więdną w domku, w wodzie, zawsze. Patrzy w niebo... Miał słoneczko dłużej od innych, miał ciepły deszczyk, świerzy i miły, miał zdrowe, choć krótkie ale zycie. Nie obawia sie już śmierci, wie, że na jego już czas, bo poznał prawdziwy smak życia roślinki.
- Pozdrowienia dla wszystkich kwiatków, które potrafią docenić swoje życie, a dla tych które tego nie robią napomnienie - by zaczęły.
Ave.