Było? Nawet nie wiem.
Absolutnie nie jestem zdenerwowana. Gdybym miała pod ręką coś ostrego, skrzywdziłabym wszystkich w promieniu kilometra.
Mam pilną potrzebę poskarżenia się na Wos. Mój esej próbuje pączkować od kilku ładnych godzin i za nic w świecie nie daje rady. Dostałam temat, który NIE POJAWIA SIĘ w wyszukiwarce Google, rozumiecie? Czy nauczyciele to robią specjalnie? Czy ich bawi fakt, że wracam do domu w sobotę po południu i nie wiem które książki mam sobie do głowy wciskać? Czy to, że na weekendzie mam przerobić angielski, to mało? Co tam angielski. Czy fakt, że powinnam zabrać się za starożytną Grecję, a tego nie zrobię BO MAM ESEJ Z WOSU, KÓTRY NIE POJAWIA SIĘ W WYSZUKIWARCE GOOGLE, to mało? Na te i inne pytania odpowiemy sobie za tydzień, kiedy będę wiedziała, co konkretnie zawaliłam.