050.

Miał być to kolejny spokojny wieczór. Tak jak zawsze, tylko ona, muzyka płynąca w słuchawkach i dobrze znane jej alejki w pobliskim parku. Wyszła jak zawsze, koło godziny 21. Na dworze robiła się już 'szarówka'. Znała drogę na pamięć, mogłaby iść z zawiązanymi oczami. Wieczór był dość ciepły, tylko mały wiatr raz po raz się zrywał by ochłodzić na moment spacerowiczów, których było nie za wielu. Miał być to kolejny spokojny wieczór... Miał. Jednak coś ją pokusiło, by dziś zmieniła swój tor i odbiła w zupełnie inną stronę. Jej powolny krok sprawił, że słońce coraz bardziej się chowało. Zapomniała o całej otaczającej ją rzeczywistości, zbyt wsłuchała się i oddała muzyce. Nie jej wina, od zawsze poświęcała się muzyce. Tym razem dosłownie. W jednym momencie poczuła silny cios w tył głowy i upadła. Podnosząc wzrok ujrzała nad sobą mężczyzne. Potężnego, dobrze zbudowanego, z dziwnym błyskiem w oku. Wiedziała, że to dobrze nie wróży. Wszystko trwalo kilka sekund, nie miała jak się bronić, była zbyt słaba. Podniósł ją pociągając za bluzke, jednym mocnym kopnięciem połamał jej nogi. Zemdlała z bólu... Obudziła się, zaskakująco pamiętając wydarzenie. Trudno było nie pamiętać, gdy patrzy się na własne ciało, które jest zupełnie nagie, zakrwawione i okaleczone. Łzy same zaczęły jej lecieć zmywając ze sobą krew z policzków. Nie mogła się ruszyć, leżała sama w krzakach, w zupełnych ciemnościach. Nagle ktoś w się poruszył, i odgarnął liście. Zobaczyła te samą postać. Postać, która ją dobiła, używając kilkunastu kamieni. A miał być to przecież tylko kolejny spokojny wieczór....      

i tak nikt nie przeczyta . ^.-

PSYCHIKA CORAZ BARDZIEJ ZACZYNA MI WYSIADAĆ , POZOSTAL OSTATNI KROK ~!!!~ .