chciałabym zatrzymać czas, ale tylko czasem. i coś sobie poprzestawiać, pozmieniać. do jednego pieca wrzucić więcej czułości, niech się rozgrzewa -wcale nie na siłę, wcale. a w innym doszczętnie zgasić to, co się tli, choć juz nie powinno. genialnie byłoby mieć w sobie nieco więcej samodyscypliny...
i chyba juz nie potrzebuję, by ktoś ciągle trzymał mnie za rękę i prowadził. popełnianie błędów jest bardzo budujące, ale dopiero wtedy gdy się ochłonie.
czekam na nią, ech. musi mi dziś przegonić te czarne chmury z tego nieba. bo ona chyba najwięcej wie, nie, nie wie najwięcej, ale najwięcej rozumie i nie trzeba jej wszystkiego mówić jak małemu dziecku, domyśla się, łączy fakty ...
w głośnikach coma. czyli dagna robi wszystko, żeby pogrążyć się w tym przyjemnym stanie - półnieobecności.
Ta umiejętność mi się do niczego nie przyda :) Swoje sprawy załatwiam za pomocą inteligencji a nie chamstwa, oznaki prostactwa :) Ach, no i mój słownik mi podpowiedział, że sarkazm to 'złośliwa ironia, szyderstwo, drwina itp' :)
edit: aleeeee mam wizję na zdjęcia, zobaczymy jutro efekty !