siemaWika-dawnomnietuniebyło

Siedząc tu znó czekam...na coś...coś jak cud...Cud, który prawdopodobnie nie nadejdzie...więc dlaczego wciąż czekam? Może dlatego, że to boli- gdy widzisz jak cały Twój trud gdzieś zniknął - po prostu go nie ma...po co się starałaś? na pewno nie dlatego....

NA KOŃCU I NA POCZĄTKU JEST SAMOTNOŚĆ

To już nie jest dobre...mówiłeś , że zostaniesz...i zostałeś,ale nie potrzebnie..popatrz,jak stoi w ogniu, który codziennie starasz się podpalić...to już za mało...stała się na niego odporna...już sie w nim nie spala...może się jedynie poparzyć...ale to już tylko Jej wybór.

Bóg jest zbyt wysoko, by mogła my wysłać swoje cierpiące serce...ludzie zbyt gorący, by dotknąć Jej zamarzniętej duszy...wtedy, po prostu Ona musiała by umrzeć...nie była by sobą...dlatego, tak często łatwiej Jej odejść...Świat zbyt wielki by mogła się w Nim odnaleźć...a ja ,czesem zbyt realistyczna by dać Jej nadzieje, na lepsze jutro...

Dziś Jej marzeniem jest po prostu pwrót do tamtej nocy, gdy Bóg znów złączył Jej serce...Ludzie byli równie gorący jak Ona...Świat należał do Niej- wszedzie miała równie blisko jak daleko..a ja nie będąc obok, dawałam Jej tyle, ile ni emogę dać Jej dziś tuląc Ją i mówiąc jak bardzo ją kocham... Bo tamtej nocy była w niebie, do którego możliwe że nigdy wiecej nie trafi. Bo tamtej nocy zapomniała o wszystkim.A tej nie pamięta nic, prócz tamtej właśnie.

Bo tej nocy otworzy oczy i pokaże swoją prawdziwą twarz...obieca sobie być dzielną i dotrzyma słowa. Wpadała z miłości- lecz dziś to koniec, początek końca...już nigdy więcej. Ostatnia łza spływająca po Jej policzku, ostatniego dnia, przed ostatnim pożegnaniem.podziękuje ostatni raz i odda wszystko co  miała. Jeśli nie wieszo czym mówię musiał byś zobaczyć Jej krzyk...lecz nie masz na to szans..bo po tej nocy, nie zakrzyczy już nigdy więcej. Czasem jeszcze wróci tam myślą..ale zastanów się , czy ta noc jest za Tobą czy dopiero przed...Bo to pytanie, na które nie potrafię Ci odpowiedzieć...