photoblog.pl
Załóż konto
Łucja, Maniek i widoczki

Łucja, Maniek i widoczki

Leśną dróżką Maniek i Cowu

Leśną dróżką Maniek i Cowu

Erta paczy

Erta paczy

Łucjuch i Maniek

Łucjuch i Maniek

bezpieczna odległość

bezpieczna odległość

Erta idzie

Erta idzie

Dzisiejsze Koniątko

Dzisiejsze Koniątko

Erciuszek

Erciuszek

Księżniczka i Maluch :)

Księżniczka i Maluch :)

A to pierwsza reakcja Erty na widok aparatu...

A to pierwsza reakcja Erty na widok aparatu...

...następnie nóżka...

...następnie nóżka...

...a później znowu uśmiech, a co!

...a później znowu uśmiech, a co!

Dodane 14 MAJA 2015 , exif
167
Dodano: 14 MAJA 2015

...

 

 

 

 

Wtorkowy poranek okazał się porankiem przyjemnym. Pogoda się sprawdziła. W towarzystwie promieni słonecznych dotarliśmy do Dulo. W pół godziny ogarnęliśmy sie i konie, a następnie wyruszyliśmy w trzyosobowy rajdzik do sąsiadującej stajni :) Erte jak zwykle rozpierała energia. Ten koń uwielbia prędkość :D Tereny piękne, trasa przyjemna, zielona, górzysta i widowiskowa. Nie szaleliśmy za bardzo, ale dla rozluźnienia pojawiły się małe kłusy, no i galopy. 

 

-Kłus!

-Galopuj!... (Erta dawno wyprzedziła resztę) ale ja prowadzę!

 

Później pojawiło się kilka zabawnych splotów wydarzeń.

 Gdyby nie kot galopujący przed galopującą Ertą, gdyby nie galopująca Erta zdezorientowana galopującym przed nią kotem...

sarenka miałaby duże szanse, by wyskoczyć prosto w nas.

Na szczęście zderzenia nie było, skończyło się tylko na małym zamieszaniu. 

Gdyby spłoszone konie nie spłoszyły bażanta, gdyby spłoszony bażant nie spłoszył koni...

czatujący obok lis miałby pyszne śniadańko.

Na szczęście polowanie się nie odbyło, skończyło się tylko na małym zamieszaniu.

 

Powoli zbliżaliśmy się do celu naszej podróży. Nie szczególnie zmęczeni. Powitało nas dwóch, pięknych, siwych chłopców. Gdyby nie broniący Erty Cowek, Martel już dawno okazałby jej wiele czułości. Wyraźnie wpadli sobie w oko. 

My zostaliśmy ugoszczeni równie dobrze jak nasze konie. Mieliśmy chwilę wytchnienia, niestety czas leciał szybko i nieubłaganie. Zanim się obejrzeliśmy, zarządzono odwrót. Jeszcze chwila sam na sam Erty i Martela, a następnie siodłanie. Lasy, łąki, rzeki, rowy i strumyki. Konie przypomniały sobie jak wygląda prawdziwy świat. 

Tym razem zmęczeni, ale zadowoleni dotarliśmy do Dulo.

 

 

***

 

 

Dzisiejszy dzień był takim typowo stajennym. Wszystkie konie na łąkach. Oczywiście pobiegłam się przywitać. Na swojej drodze napotkałam Koniątko, które nie od razu pozwoliło mi iść dalej. Musiałam poświęcić mu trochę uwagi :)

 

<klik>

 

Erciuszek jak zwykle jako pierwszy przyszedł się przywitać. Jest przeurocza. Wyciągnęłam aparat, obiektyw wycelowałam w E<3, podeszła bliżej, a następnie ni z tego ni z owego, zaczęła pozować, jak widać na załączonym wyżej obrazku. Zarówno mój pies, jak i  koń, doskonale wiedzą, że z aparatem nie ma żartów i trzeba się przy nim zachowywać zgodnie z wyznaczonymi normami.

( ' Ty na prawdę skrzywdziłaś te zwierzęta! )

 

Maluszek? <klik>

 

Z racji tego, że nie było gospodyni, postanowiłam ją wyręczyć w porządkach. Posprzątałam jedną stajnię, po czym wróciłam do koni. Wyczyściłam obydwie E<3, nie mogąc się nadziwić jak diametralnie się od siebie różnią. Po drodze napatoczyła się Księżniczka. Nie mogłam przejść obok niej obojętnie. Wręcz błagała mnie o odrobinę drapania. Oczywiście zanim opuściłam pastwisko, zarówno Erta, jak i Maluch były już po tarzaniu. Tak!

Zafascynowana stadkiem królików, zrobiłam im kilka zdjęć, a także przekonałam się, że nawet króliki można nauczyć sztuczek. Z najstarszą panią mamą, opanowałyśmy stanie na dwóch łapkach.

Posprzątałam drugą stajnie, po czym zebrałam tonę końskich rzeczy do prania (domownicy będą zachwyceni). I przed ulewą wskoczyłam do autka.

 

 

 

Zarejestruj się teraz, aby skomentować wpis użytkownika mylittleeuphoria.